Przydarzają się każdemu piszącemu. Każdemu! Nie tylko początkującym, nie tylko słabym, nie tylko artystom. Każdemu, kto pisze, a nawet tym, którzy o pisaniu tylko marzą. Blokady pisarskie to stały element każdej przygody ze słowem. Co więcej, rozprawienie się z nimi dziś nie oznacza, że nie pojawią się jutro. Niestety nie da się raz na zawsze wyprosić blokad ze swojego twórczego życia, ale im lepiej je rozpoznasz i zrozumiesz, tym łatwiej będzie Ci pisać mimo ich pojawienia się, a może nawet zaprzyjaźnicie się do tego stopnia, że zaczną Ci wskazywać kierunki rozwoju i dawać motywację do pracy nad warsztatem.
BLOKADY PISARSKIE – SKĄD SIĘ BIORĄ?
Zatrzymaj się na chwilę w swojej rozpaczy i niemocy, by rozejrzeć się wokół albo zajrzeć w siebie i sprawdzić, z czym właściwie masz do czynienia, kiedy odczuwasz blokadę przed pisaniem. Bo przecież zarówno przyczyny, jak i objawy mogą być bardzo różne. Spróbuj wstępnie odpowiedzieć na następujące pytania:
- czy blokada jest we mnie, czy może blokuje mnie ktoś inny lub coś innego?
- czy jest to blokada przed pisaniem w ogóle, czy może przed napisaniem konkretnego tekstu albo pisaniem w konkretnym momencie?
- czy ta blokada jest nowa lub wystąpiła tylko raz, czy też jest to odczucie, które towarzyszy mi od dawna i przy każdej próbie napisania czegoś?
Kiedy już wstępnie odpowiesz sobie na powyższe pytania, kolejnym krokiem będzie rozpoznanie danej blokady i jej źródeł. Oto kilka podpowiedzi, gdzie szukać przyczyn blokad związanych z pisaniem:
PRZESZŁOŚĆ
Większość blokad pisarskich – choć nie wszystkie – ma swoje źródło w doświadczeniach z przeszłości i zbudowanych na ich bazie przekonaniach. Być może już w tej chwili jesteś w stanie wyłowić z pamięci przynajmniej kilka konkretnych zdarzeń, których echo blokuje Twoje dzisiejsze pisania. Jeśli nie, to spróbuj poszukać w obszarach najczęściej wymienianych przez osoby, z którymi pracuję:
SZKOŁA – to właśnie tam uczyliśmy się pisać, to tam zbieraliśmy pierwsze opinie na temat naszego stylu (albo jego braku), to tam zdobywaliśmy wiedzę na temat pisania i budowaliśmy pierwsze przekonania na temat tej aktywności.
To wtedy rodziły się takie myśli, jak: „Nie umiem pisać”, „Moich tekstów nie da się czytać”, „Piszę zbyt długie zdania”, „Nie mam talentu do pisania”, „Pisarza to ze mnie na pewno nie będzie”, „Ja to zawsze piszę nie na temat” albo – mój faworyt – „Mam umysł ścisły i dlatego piszę źle”. Pytanie tylko, kto był autorem wszystkich tych słów! Kto je w naszym kierunku wypowiedział? Komu uwierzyliśmy?
Od naszych doświadczeń szkolnych w ogromnym stopniu zależy sposób podejścia do pisania i pracy nad tekstami. Z wielu moich rozmów z osobami, które doświadczają poważnych blokad w pisaniu wynika, że:
– nikt nie nauczył ich pisania jako procesu;
– nikt nie powiedział im, jak ćwiczyć umiejętność pisania inaczej, niż pisząc od razu gotowe teksty na zaliczenie;
– nikt nie zachęcał ich do zabawy słowem;
– nikt nie powiedział im, że nawet na gotowym już tekście można pracować;
– nikt nie pokazał im technik i metod twórczego pisania;
– nikt nie powiedział im, że od talentu ważniejsza jest praktyka;
– nikt też nie zapewnił ich, że to w porządku pisać po swojemu i szukać swojego indywidualnego stylu.
Skąd więc mają to wszystko wiedzieć? Skąd Ty masz to znać?
DOM – dokładnie takie same oceny naszych prób pisarskich (chociażby w postaci wypracowań szkolnych) zbieraliśmy także od naszych bliskich, rodziców, dziadków. Często do dziś bierzemy usłyszane wtedy opinie za prawdziwe. Mimo że osoby je wypowiadające – oczywiście w dobrej wierze – nie miały żadnych podstaw merytorycznych do oceny naszych tekstów.
AUTORYTETY – oprócz wiedzy i opinii pochodzących od autorytetów, jakimi prawdopodobnie dla większości z nas byli nasi nauczyciele i bliscy, naszą pisarską świadomość kształtują również autorytety profesjonalne w postaci pisarzy czy naukowców. Robią to mniej lub bardziej pośrednio, choć i zdarza się, że wprost, jeśli ktoś ma na przykład możliwość pokazać swój tekst takiej osobie i otrzymać ważne dla siebie informacje zwrotne. Częściej jednak czerpiemy wiedzę i budujemy przekonania na temat pisania z zasłyszanych czy przeczytanych słów
Trudno w to uwierzyć, ale zdarza się i tak, że nasze podejście do całej naszej aktywności twórczej kształtuje jedna wypowiedź naszego ulubionego autora, w której głosi on na przykład, że: „Pisanie to ciężka praca” albo ” Z pisania nie da się wyżyć” czy też „Jeśli być pisarzem, to tylko największym”. I jak tu cieszyć się pisaniem, wierząc w swój potencjał twórczy, jeśli w bagaż, który niesiemy, pełen jest takich właśnie kamieni?
Osoby doświadczające blokad, których źródła tkwią mocno w przeszłości, bardzo często nie piszą w ogóle, piszą tylko do szuflady albo piszą i nawet publikują, ale zawsze w towarzystwie odczucia, że coś z tym ich pisaniem jest nie tak. Ten rodzaj blokad często bowiem bardzo skutecznie odbiera nam w ogóle wiarę w to, że możemy pisać i to w dodatku dobrze. Stąd te przenoszone przez całe życie marzenia o napisaniu i wydaniu własnej książki, które nigdy nie doczekują się realizacji. Stąd te szuflady pełne słów, które nigdy nie ujrzą światła dziennego.
Zdarza się jednak i tak, że autorzy tacy mogą wprawdzie nie mieć większych problemów z motywacją do pisania czy samą aktywnością twórczą, ale towarzyszy im poczucie, że nie wykorzystują pełni swojego potencjału, że coś wstrzymuje ich przed sięgnięciem po więcej albo cieszeniem się w pełni z tego, co tworzą.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Blokady pisarskie, których moc odczuwamy najdotkliwiej w tak zwanym „tu i teraz” to często doświadczenia określane przez piszących jako: „brak weny”, „brak natchnienia”, „brak słów” czy też „syndrom białej kartki”. Nie chodzi tu zatem o blokujące doświadczenia z przeszłości czy przekonania o sobie jako twórczy bądź pisaniu w ogóle. Chodzi raczej o coś w rodzaju pisarskiego przestoju.
Czasem rzeczywiście dziś nie jest dzień na pisanie, czasem trzeba odpuścić i zająć się przez chwilę czymś innych, odciągając myśli od pisania, żeby wrócić do niego z nową energią. Gorzej jednak, jeśli zdarza się to zbyt często, a takie odpuszczenia na dłuższą metę tylko przyczyniają się do tego, że spod naszego pióra nie wychodzi żaden tekst. Wtedy przyczyny trzeba szukać nieco głębiej.
WARSZTAT – a dokładniej: jego brak. Chodzi oczywiście o warsztat pisarski i o pisarską praktykę.
Tego typu sytuacje dość często wynikają bowiem z braku praktyki pisarskiej, regularnych ćwiczeń i szlifowania warsztatu. Te z kolei są efektem braku wiedzy na temat samego pisania oraz tego, jak się w nim ćwiczyć. Bardzo często spotykam się z opiniami, że do pisania człowiek albo ma talent, albo go nie ma: „Ta moja koleżanka z podstawówki, Basia czy tam Krysia, ona to miała talent. Ona takie piękne wypracowania pisała. Pani ją zawsze chwaliła, stawiała jej piątki i kazała czytać na głos przed całą klasą. A mi to ta nasza polonistka wprost kiedyś powiedziała, że lepiej, żebym do mat-fizu w liceum poszła, a potem na politechnikę”. Ech, te polonistki…
Przeceniana rola talentu, natchnienia, weny i głosu z nieba, który dyktuje nam kolejne wersy arcydzieła – oto baza naszego podejścia do pisania.
Takiego rodzaju blokadom towarzyszy przekonanie, że pisanie powinno przychodzić z łatwością, bo przecież skoro potrafię pisać w sensie technicznym, potrafię budować zdania, teksty, to powinnam też być w stanie napisać tekst. Usiąść i napisać. Tak byłoby najlepiej.
Ale nie jest, bo pisanie to rzemiosło – z odrobiną artyzmu, trzeba przyznać – ale nadal rzemiosło. To wiedza, którą warto zdobyć. To praktyka, którą trzeba odbyć. To sukcesy i porażki. To praca jak każda inna.
EMOCJE – rzadko o tym myślimy, ale trzeba pamiętać, że z pisaniem wiąże się wiele emocji. Nawet kiedy wydaje nam się, że piszemy na tematy neutralne, to i tak często nasz stosunek do zapisywanych słów nie jest obojętny. Pisanie to twórczość, to pokazanie światu swojego potencjału, to dzielenie się swoim sposobem myślenia, odczuwania oraz ubierania wiedzy, doświadczeń, wrażeń i uczuć w słowa. Większość z nas wkłada jakieś emocje w samo pisanie, a także potem w odbiór tego, co napisaliśmy. Chcemy, żeby było dobrze, żeby się podobało, żeby nie świadczyło o nas źle. Boimy się odbioru, oceny, krytyki. I to jest zupełnie naturalne.
Mając tego świadomość, przyjrzyj się, jakie emocje towarzyszą Twojemu pisaniu w ogóle czy też pracy nad konkretnym tekstem. Jakkolwiek źródłem rozmaitych emocji mogą być oczywiście wydarzenia z przeszłości, doświadczenia i przekonania, to emocje te przeżywasz w tej chwili i właśnie teraz możesz też z nimi pracować.
PRZYSZŁOŚĆ
Bardzo mocno z tematem emocji związany jest ten rodzaj blokad, który dotyczy przyszłości. Mówiąc najprościej, są to wszelkiego typu obawy o przyszłość naszych tekstów, czyli o wszystko to, co może się wydarzyć po ich na pisaniu i pokazaniu komuś lub nawet opublikowaniu. Jeśli miałabym natomiast nazwać to jeszcze bardziej wprost, powiedziałabym, że chodzi o… strach przed krytyką.
Ważne jest, żeby uświadomić sobie, iż odczuwamy go prawie wszyscy, niezależnie od stażu pisarskiego, rodzaju naszych tekstów czy ich celu.
Warto jednak przyjrzeć się tym obawom oraz towarzyszącym im myślom i odczuciom. Nasz lęk przed oceną i, co za tym idzie, krytyką, może bowiem wynikać zarówno z wcześniejszych doświadczeń, o których wspominałam wcześniej, jak i z braków warsztatowych.
Boimy się, bo w przeszłości główną reakcją na nasze teksty była krytyka, prawdopodobnie mało konstruktywna, ograniczająca się do słów typu: „Tego się nie da czytać” albo „To same dłużyzny, nuda i w dodatku o niczym”. Boimy się, bo sami nie jesteśmy pewni, czy to, co piszemy jest dobre, a nie jesteśmy pewni, bo brakuje nam wiedzy z zakresu warsztatu pisarskiego. Boimy się też, bo nasze głowy pełne są ograniczających przekonań.
CO DALEJ?
Zlokalizowanie i zrozumienie źródeł własnych blokad pisarskich to pierwszy i kluczowy krok do dalszej pracy nad nimi. Innych rozwiązań będziesz przecież potrzebował, żeby uzupełnić braki warsztatowe, a innych, żeby przyjrzeć się swoim doświadczeniom i przepracować przekonania.
Dlatego następnym razem, kiedy poczujesz, że coś blokuje Twoje pisanie, zatrzymaj się na chwilę i zastanów, gdzie leży przyczyna. Na pewno bowiem nie warto walczyć z wrogiem, którego się nie zna. Sprawdź, co stoi za brakiem chęci pisania, pomysłu czy – niech będzie – natchnienia.
Jeśli Twoje blokady pisarskie wynikają z przeszłych doświadczeń i zbudowanych na ich bazie przekonań, postaraj się przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów tamtych wydarzeń. Szczególnie pomocne będą słowa, które wtedy padały oraz emocje, które w Tobie wywołały. Spisz wszystko, co przychodzi Ci do głowy. Następnie, czytając takie zapiski, zadaj sobie kilka pytań, które pomogą Ci lepiej zrozumieć, co się rzeczywiście wydarzyło. Jeśli na przykład Twoje wspomnienia dotyczą czyjejś krytyki, zapytaj:
- czy osoba, która krytykowała moje teksty miała merytoryczne podstawy, żeby je oceniać?
- czy poświęciła wystarczająco dużo czasu na analizę mojego tekstu, żeby rzeczywiście być w stanie ocenić jego wartość?
- czy dała mi jakiekolwiek wskazówki, jak pracować nad tekstem?
- czy wskazała jednocześnie obszary, które stanowiły mocną stronę moje pisania?
- czy pomogła mi rozwinąć warsztat tak, żebym w przyszłości potrafił unikać błędów i rozwijać styl?
Jeśli natomiast czujesz, że brakuje Ci wiedzy na temat warsztatu pisarskiego, to zwyczajnie zaplanuj pracę nad tym obszarem. Możesz to zrobić sam, korzystając z licznych pomocy w formie książek, blogów, artykułów, albo podczas kursów, konsultacji bądź warsztatów twórczego pisania.